Najbardziej samotny pub w Metaverse: Dzień Świętego Patryka w piaskownicy

Najbardziej samotny pub w Metaverse: Dzień Świętego Patryka w piaskownicy

Węzeł źródłowy: 2015785

Pomyśl o koleżeństwie. społeczności. O ożywczej radości płynącej ze spotkania z sąsiadami, rodziną i przyjaciółmi oraz dzielenia się z nimi śpiewem, rozpustą, bólem i śmiechem — i wszystkim innym, co przychodzi. Są to podstawowe połączenia, które czynią nas ludźmi. I żadne dwie koncepcje lepiej nie oddają tej ludzkości niż dzień św. Patryka i metaświat. 

Więc wyobraźcie sobie nieokiełznaną radość tego reportera po otrzymaniu zaproszenia do pierwszego irlandzkiego pubu w metaverse, otwierającego się w The Sandbox w Dzień Świętego Patryka! Wybierz się na tętniące życiem irlandzkie wakacje pełne pubów i połącz je z technologią, która (tak mówią) jest gotowa na nowo zdefiniować społeczność i wspólne korzystanie z Internetu na zawsze. Wymień lepszy sposób na spędzenie popołudnia, doceniając ludzką kulturę, mając jedno oko na tradycję, a drugie na nowinki. 

Przyjechałam do Irish Shebeen gotowa tańczyć, rozmawiać, słuchać i poznawać ludzi z całego świata (to zaleta faktyczny pub). Miałem nawet schładzanego Guinnessa w lodówce, na wypadek gdyby cyfrowe kufle przestały wystarczać.

Gotowy do wejścia do The Irish Shebeen w The Sandbox. Obraz: Odszyfruj

Jednak po wejściu do lokalu nie usłyszałem krzyku ani pijackiej melodii. Miejsce było ciche — śmiertelnie ciche — z wyjątkiem niesamowitej, niekończącej się pętli muzyki z windy. Kilka awatarów siedziało samotnie przy rozproszonych stolikach, w milczeniu wpatrując się przed siebie, a na stołach przed nimi przyklejono siedem nietkniętych kufli zielonego piwa. Tu i ówdzie małe grupki awatarów stały w kręgach i rozmawiały z ożywieniem. Podszedłem do nich, machałem rękami i trochę tańczyłem, próbując się przedstawić. Nie reagowali. 

Podszedłem do barmana, który również nie chciał ze mną rozmawiać; w przypływie frustracji uderzyłem go w brzuch, ale nawet ten gest nie wywołał żadnej reakcji. Po kilkukrotnym dotknięciu baru stało się jasne, że żaden z pozostałych klientów się nie poruszał, z wyjątkiem łagodnych, powtarzalnych ruchów animatronicznych. Spanikowany zadzwoniłem do przyjaciela i powiedziałem mu, żeby spotkał się ze mną w Irish Shebeen w The Sandbox. Coś się szykowało.

Przybył wkrótce potem, a przynajmniej tak powiedział. Ale nie mogłem go znaleźć. Patrzył prosto na na wpół pusty, cichy, pikselowy pub pełen dekoracji z koniczyny, podobnie jak ja. Ale nie mogliśmy się widzieć. 

Zapytanie skierowane do przedstawicieli Sandbox wyjaśniło sprawę: pub, stworzony przez parę dziennikarzy Web3 i Hermit Crab Game Studio przy wsparciu Kinahan's Whiskey i 28 innych nazwanych organizacji i podmiotów, jest na razie doświadczeniem wyłącznie dla jednego gracza. Klienci są prostymi robotami postronnymi. Najwyraźniej w przyszłości planowane jest wsparcie dla wielu graczy.

Odwróciłem się z niemym przerażeniem – kilku klientów o martwych oczach rozsianych po Shebeen naprawdę nie żyło. Byłem w pubie zupełnie sam. Poprzez okno czatu mogłem komunikować się z innymi gośćmi zawieszonymi w ich własnych samotnych irlandzkich pubach. Każdemu, kto mógł tam być, powiedziałem, że jestem reporterem i że jestem ciekawy, kto jeszcze był w Shebeen i dlaczego przybyli. Nikt nie odpowiedział. Po minucie zapytałem, bardziej retorycznie niż cokolwiek innego, czy to lepsze niż pójście do prawdziwego pubu. Ktoś o imieniu Alkai natychmiast odpowiedział: „Nie”. 

Wirtualny pub bez prawdziwych ludzi za biesiadnikami. Obraz: Odszyfruj

Pozbawiony entuzjazmu, ale przynajmniej świadomy kontekstu mojej wirtualnej egzystencji, wszedłem na scenę muzyczną, na której grał irlandzki zespół. Brzdąkali na harfach i dęli we flety, ale, co niepokojące, nie wydali żadnego dźwięku. Na scenie panowała cisza, jak wszędzie indziej w czteropiętrowym pubie — z wyjątkiem nieustannego, nieuniknionego szumu muzyki z windy.  

„Uwielbiam te sesje muzyczne, każdy może się przyłączyć i grać!” – powiedział mi pod sceną fałszywy mężczyzna o imieniu Shane, kiwając głową do rytmu, który nie istniał. „To jeden z powodów, dla których te puby są tak przytulne dla wszystkich”.

Piękne dzieła sztuki poza The Irish Shebeen. Zdjęcie: Studio gier Krab Pustelnik

Wszedłem na scenę, ale moje ręce nie mogły chwycić wielu leżących wokół instrumentów. Wszyscy byli przyklejeni do krzeseł. 

W końcu, zrezygnowana z czekania na wyrok, usadowiłam się przy barze obok zdecydowanie nieprawdziwego mężczyzny o imieniu Shay.

„Wyspa Innisfree na jeziorze została napisana przez słynnego WB Yeatsa!” Shay mi powiedział. 

Nie słyszałem o tym poemacie, więc sprawdziłem. Opowiada o wyspie w Irlandii, która bez wątpienia zawsze pulsuje w łagodnym, miarowym rytmie Ziemi:

„Powstanę i pójdę teraz, na zawsze w dzień iw nocy
Słyszę plusk wody jeziora z cichym dźwiękiem przy brzegu;
Gdy stoję na jezdni, czy na szarych chodnikach,
Słyszę to w głębi serca.

Wiersz wydał mi się bardzo uroczy, więc podziękowałam Shayowi za polecenie mi go, nie mniej z okazji Dnia Świętego Patryka.

„Wyspa Innisfree na jeziorze została napisana przez słynnego WB Yeatsa!” - odpowiedział uśmiechając się.

Bądź na bieżąco z wiadomościami o kryptowalutach, otrzymuj codzienne aktualizacje w swojej skrzynce odbiorczej.

Znak czasu:

Więcej z Odszyfruj