Recenzja Narita Boy

Węzeł źródłowy: 767073

Jesteś Chłopiec Narity Nar, wywołany Protokołem Narita Boy po zniknięciu Stwórcy podczas Cichego Zaćmienia. Przybywasz do Cyfrowego Królestwa, gdzie witają Cię Hackernauci i Płyta Główna, ich Matka Ochronna, która zleca Ci wspięcie się na Szczyt Bohatera w celu odzyskania Techno-Miecza. Następnie wyrusza na Trichromę, aby przywrócić Promienie Twórcy Domów Trichromy i pokonać GO oraz Ogiery, które wezwały Wymiary Horroru do zepsucia kodu źródłowego i – co bardziej niepokojące – Wspomnień Stwórcy. 

Narita Boy na Xbox 1

Jeśli początek tej recenzji wprawił Cię w oszołomienie i utonięcie w morzu technobełkotu, potraktuj to jako ostrzeżenie. Oto jak to jest grać Narita Boy cały czas. Nie od Seria halo ma grę zawierającą tak wiele rzeczowników własnych, które w zasadzie nie mają nic wspólnego (przepraszam, fani Halo – nadal uwielbiamy grać w Halo), ale chcieliśmy, abyście cofnęli się i zachwycili się budowaniem świata. W końcu wyłączyliśmy tę funkcję i zaczęliśmy ignorować wszystko, co nie wskazywało na jakiś cel lub nie dawało nam nowych umiejętności. To po prostu tsunami bla, bla, bla, jak czytanie Silmarillionu bez wcześniejszego przeczytania Władcy Pierścieni.

Rozpoczęcie recenzji od uderzenia Narita Boya w nadgarstek ze względu na dialogi i historię może wydawać się dziwne, podczas gdy jest to platformówka akcji, która balansuje na krawędzi Coś w stylu Dark Souls, ale Narita Boy jest tak przepełniony pisaniem i interakcjami między postaciami, że przez cały czas widać to po twarzy i jest z siebie niesamowicie dumny. Jednak jeśli pozbędziemy się wszystkich Trifurkacji i Synth-sensei, historia będzie po prostu Nowym Szatem Cesarza. Opowiada o bohaterze pokonującym najeżdżającego złoczyńcę i zbierającym po drodze klucze o dziwacznych nazwach, dzięki którym można przedostać się przez drzwi o jeszcze dziwniejszych nazwach. Jego niewiarygodnie ogólne i szlam Gobbledygooka tego nie ukrywa.

Narita Boy to fantastyczna stacja radiowa ze wszystkimi Twoimi ulubionymi piosenkami, ale najbardziej irytującym DJ-em jest gadanie w nadmiarze. W Narita Boy jest mnóstwo rzeczy do pokochania, a teraz wypchnęliśmy elektrycznego słonia z pokoju i możemy zacząć celebrować rzeczy, które Narita Boy robi dobrze, a jest tego piekielnie dużo.

Narita Boy jest zdumiewająco piękny. Screeny nie oddają tego sprawiedliwie, naprawdę. Twój fantazyjny telewizor Smart TV będzie odgrywał rolę podejrzanego telewizora CRT przez cały film Narita Boy i fantastycznie radzi sobie z wychwytywaniem wszystkich zniekształceń ekranu, aberracji chromatycznych, zakłóceń i skoków, które można uzyskać z ulubionego telewizora z lat 80-tych. Jest też świat, którym jest Blade Runner napisany na nowo przez Williama S. Burroughsa. To obskurne, przerażające spojrzenie na świat technopunka i istnieje duża szansa, że ​​nigdy wcześniej nie doświadczyłeś czegoś takiego. 

Narita Boy na Xbox 2

Oddaje nastrój, który działa wyjątkowo dobrze. Nigdy nie czujesz się komfortowo wędrując po świecie, ponieważ jest on przytłaczający, gęsty i nieprzyjazny. Wszyscy Medytujący Kwantowi i Legendarni Kolesie Trichroma na świecie są wielcy, górują nad tobą, sprawiając, że czujesz się nieistotny i mały. Sprzęt CRT jest tak dobrze wykonany, że masz wrażenie, jakbyś grał na relikcie sprzed kilkudziesięciu lat. Gdyby pisanie nie dawało ci ciągle spokoju, wszystkie te fantastyczne akcenty nakładałyby się na siebie, tworząc wciągającą zabawę wokół niszczejącego dysku twardego.

Aby w to zagrać, Narita Boy ląduje gdzieś pomiędzy a Gra Shantae oraz Castlevania. Przechodzisz z przyjaznych bezpiecznych przystani do sekcji z lekką platformówką. Czasami ekran się zablokuje, zatrzymując twoje postępy, a ty zostaniesz wrzucony w zaciętą bitwę z falami Ogierów, wrogów świata Narita Boy. To tutaj wykorzystasz nowo nabyte zdolności bojowe, a pokonanie ich wszystkich umożliwi ci postęp.

Platformówka jest w porządku i prawdopodobnie istnieje dobry powód, dla którego ograniczono ją do minimum. Odkryliśmy, że Narita Boy to mała, śliska postać, która chętnie spadnie z jednego piksela i z platform. To nie jest Prince of Persia: nie ma tu możliwości chwytania krawędzi palcami, więc trzeba zachować precyzję, choć nigdy nie czuliśmy, że taka precyzja jest dla nas dostępna. Mimo to punkty kontrolne są dość hojne, więc nigdy nie brakuje Ci więcej niż trzydzieści sekund do poprzedniego rekordu życiowego.

Walka podnosi poprzeczkę. Chłopiec Narita ma fantastyczny zwyczaj zakładania, że ​​znudzili ci się wrogowie, których do tej pory oferował, i bezlitośnie rzuca w ciebie nowymi, przedstawionymi za pomocą fajnego szumu i ekranu tytułowego dyskietki. Szczerze mówiąc, my nie były znudzeni tymi, które już mieliśmy, i ledwo opanowaliśmy stare. Niemniej jednak pomysłowość i hojność wrogów jest mile widziana, ponieważ Czerwoni Baronowie podążają za Czarnoksiężnikami podążającymi za Skoczkami. Wszystkie są animowane z rozmachem, ponieważ w książkach Studia Koba jest wyraźnie dużo talentu. Zapamiętanie tego, co robi każdy mob, i najlepsza strategia ich pokonania to połowa problemu.

Narita Boy na Xbox 4

Na szczęście masz stale rozwijającą się listę ataków, zdobywanych regularnie z bezpiecznych przystani na swojej drodze. Zawsze czuliśmy, że jesteśmy potężniejsi niż Ogiery, z którymi się mierzyliśmy, i wkrótce weszliśmy w rytm, który sprawiał, że śmierć była dość rzadka. Nie jest tak skomplikowany jak w przypadku Souls czy Nioh, ale jest równie intuicyjny i płynny. Jeśli mielibyśmy na co narzekać, to unik LB i uderzenie RB były podporą, na której za bardzo się opieraliśmy i wolelibyśmy mieć więcej okazji do wyjścia z sekwencji atak-unik-atak. 

Tak jak Narita Boy jest hojny wobec swoich wrogów, tak też jest wolny w stosunku do swoich szefów. Jest ich całe mnóstwo, od Jaskry po Czarną Tęczę, a mają wzorce ataków i słabości, które nagradzają cię za ich wypracowanie. Umarliśmy, polepszyliśmy się i w końcu pokonaliśmy ich wszystkich. Choć gra Dark Souls nie jest na tak wysokim poziomie trudności, ponownie stanowi dobre porównanie tego, jak często bossowie są nakładani na siebie i jak wiele od ciebie wymagają.

W Narita Boy pozostało ci już tylko eksplorować i rozwiązywać zagadki. Eksploracja jest zaskakująco słaba: jak na grę, której świat jest tak bogaty, Studio Koba nigdy nie czuje się komfortowo, spuszczając Cię ze smyczy i odkrywając ją. Zwykle jesteś przepychany przez drzwi, żeby coś znaleźć, a potem cofasz się przez drzwi, kiedy już to zdobędziesz. Nie ma tu rozległych środowisk przypominających Castlevanię; zamiast tego to, co masz, jest w dużej mierze liniowe, a to szkoda świata, w który został obdarowany Narita Boy. Skończyło się na tym, że poczuliśmy się jak w klatce i nietrudno wyobrazić sobie bardziej swobodną strukturę. Mówiąc to, w momentach, w których Narita Boy rzeczywiście się trochę otwiera – w tym na początku, kiedy moglibyśmy zyskać na nieco większym ukierunkowaniu – gra nie radzi sobie z tym szczególnie dobrze, ponieważ nie oferuje wielu sposobów się zorientować, a ten głupi bełkot przeszkadza, nazywając drzwi i klucze głupimi rzeczami, na przykład „Wodospady Wiecznego Wysypiska”, więc nie do końca wiesz, dokąd zmierzasz. Może jednak lepiej, że to nie była Metroidvania ani otwarty świat.

Łamigłówki to niewiele więcej niż odnajdywanie symboli na ścianach i przywoływanie ich po kolei. Są w porządku, denerwują tylko, jeśli musisz cofać się przez wrogów, aby ich ponownie znaleźć, ale przeważnie są łagodni. Zwykle otwierają one nowe obszary i Wspomnienia Twórcy, gdzie możesz wziąć chwilowe wakacje w prawdziwym świecie, odkrywając przeszłość twórcy gry, zagłębiając się w fragmentaryczne, ale wciągające małe historie, które pokazują ludzką stronę, którą mógł mieć Narita Boy zrobić więcej z. Nie oznacza to, że Narita Boy jest niewielki: jest pokaźny i ma dobrą wartość, z wystarczającą liczbą zapadających w pamięć momentów (odkrycie, że nasze zwierzę mocy było moim ulubionym), aby warto było przebrnąć przez terminologię. 

Narita Boy na Xbox 3

Podejrzewamy, że Narita Boy będzie miał fanów kultowych. Walka i zanurzenie są na właściwym miejscu, a każdy, kto lubi mityczną samoocenę uniwersów Halo lub Destiny, znajdzie wiele dla siebie. To dwuwymiarowy film w stylu Souls, owinięty w folię aluminiową i pokryty odniesieniami do lat 2., co dla wielu ludzi będzie kocimiętką. Będzie to marmite, co czyni go idealną pożywką dla Game Passa. 

W naszym przypadku Narita Boy dalej Xbox wyłączyło nas i włączyło w równym stopniu. Chcieliśmy pokochać świat Trona wyreżyserowany przez Johna Carpentera, ale jest on zbyt nieprzenikniony i spędza większość czasu na budowaniu świata, kiedy powinien myśleć o fabule. Walka jest fenomenalna, a wrogowie stale się zmieniają, a mimo to platforma jest mokra. Jest klimatyczna, ale rzadko daje się szansę na poznanie jej w sposób inny niż liniowy. 

Gdyby Narita Boy lepiej radził sobie z tym, co robi dobrze, i spędzał mniej czasu na rzeczach, których nie robił, mielibyśmy hit. Zamiast tego przedkładamy styl ponad treść – powiedzmy Tron: Evolution, a nie Blade Runner – podczas gdy mógłby to być prawdziwy klasyk.

Wynik TXH

3.5/5

Plusy:

  • Ogromnie klimatyczne
  • Urzeka dźwiękiem i grafiką z lat 80
  • Walka jest tak płynna i responsywna, jak można się spodziewać

Wady:

  • Zakochany we własnym technobełkocie
  • Śliska platformówka
  • Przydałoby się porzucić liniowość

Info:

  • Ogromne podziękowania za darmową kopię gry kierujemy do – Team17
  • Formaty - Xbox Series X | S, Xbox One, PS5, PS4, Switch, PC
  • Sprawdzona wersja - Xbox One na Xbox Series X
  • Data premiery – 30 marca 2021
  • Cena początkowa od - 19.99 £
Ocena użytkowników: Bądź pierwszy!

Źródło: https://www.thexboxhub.com/narita-boy-review/

Znak czasu:

Więcej z Xbox Hub