Lokalne sklepy z nielicencjonowaną marihuaną

Lokalne sklepy z nielicencjonowaną marihuaną

Węzeł źródłowy: 1782234

Drugi rdzenny ONZlicencjonowana marihuana w Londynie otwarto sklep detaliczny, Ontario. Sewatohwat Konopie indyjskie niedawno otwarty bez zgody Komisji ds. Alkoholu i Gier w Ontario, regulator konopi prowincji.

„Sklep jest prowadzony przez suwerennych ludzi na suwerennej ziemi” – głosi napis na firmie. „Korzystamy z naszych konstytucyjnych i nieodłącznych praw”.

Pierwszy sklep, Spirit River Cannabis, mówi to samo. „Korzystamy z naszych praw konstytucyjnych i praw traktatowych, aby odeprzeć ludobójstwo gospodarcze”.

Kanada nie jest obca nielicencjonowanym sklepy z konopiami. Przed legalizacja, nie można było przejść ulicą w Toronto lub Vancouver nie widząc punktów sprzedaży detalicznej oferujących konopie indyjskie na sprzedaż.

Policja od tego czasu rozprawili się z nielicencjonowanymi sklepami, w tym zamykając firmy na ziemiach Pierwszych Narodów.

Podejście bez użycia rąk było kontrowersyjne w Kolumbia Brytyjska do tego stopnia, że ​​regulowane sklepy garncarskie pozwały prowincję do sądu.

Ale w Ontariosytuacja jest mniej kontrowersyjna. Tak było do czasu, gdy Indianie zaczęli otwierać sklepy w lokalizacjach miejskich. Obecnie w Londynie są tylko dwa, Ontario. Ale precedens został ustanowiony.

Wynik uznania gruntów?

bc ogłasza nowy program sprzedaży konopi

Będąc w Kanadzie, ludzie odmawiali modlitwę Pańską na początku spotkań, wydarzeń lub innych zgromadzeń. Chociaż Kanada jest technicznie narodem świeckim, od 1867 do 1960 roku jej ludność była głównie przyzwoita i chrześcijańska w Europie.

W końcu ludzie porzucili modlitwę Pańską. Przez pewien czas Kanada rzeczywiście była agnostykiem i laikiem. Jednak sytuacja zaczęła ponownie ewoluować w XXI wieku. Skrajnie lewicowe ideologie wywodziły się z uniwersytetów i zaczęły przenikać do działów zasobów ludzkich i biurokracji rządowych.

Częścią tej skrajnie lewicowej ideologii jest to, że Kanada jest państwem neokolonialnym opartym na rasizmie i przywilejach białych. I tak na początku zebrań, wydarzeń czy innych zgromadzeń ludzie recytują „uznanie ziemi”.

W potocznym języku naszych czasów uznanie gruntów jest dla ludności nierdzennej sposobem na uznanie trwającego wpływu kolonizacji i okazanie szacunku rdzennym kulturom i tradycjom.

Ale w rzeczywistości jest to próba posiadania ciastka i zjedzenia ciastka.

W tym sensie uznanie gruntów zastępuje bardziej konkretne działania, takie jak zajęcie się kwestiami sprawiedliwości gruntowej i pojednania. Lewicowi ideolodzy uważają, że jeśli uznają, że kiedyś żyli tu rdzenni mieszkańcy, to nie muszą tej ziemi oddawać.

To sprzeczność sama w sobie.

Albo miasto Londyn jest słusznie rdzenną ziemią. Więc jego mieszkańcy powinni przynajmniej płacić czynsz Narodowi Chippewa.

Albo to jest ziemia Korony, podbita wojnami i ludobójstwem. I dlatego te uznania gruntów są jedynie taktyką propagandową mającą przekonać ludzi, że wszystko jest w porządku.

Więc co to jest? Czy ziemia, na której leży Londyn, należy do kolonialnej Korony czy do Narodu Chippewa?

A może jest jakiś trzecia opcja?

Taki, który słusznie obala roszczenia Korony, jednocześnie uznając naród Chippewa. Ale bez naruszania praw własności obecnych mieszkańców Londynu, bez względu na ich pochodzenie etniczne?

Miejscowe sklepy z nielicencjonowaną marihuaną w Ontario

Na chwilę obecną właściciele obu sklepów nie odpowiedzieli jeszcze na prośbę o komentarz. Jednak właściciel Spirit River Cannabis rozmawiał z CBC na początku tego miesiąca.

Maurice French jest przedsiębiorcą z Chippewas w Thames First Nation. Powiedział, że nie chce rozpoczynać walki, a jedynie odpierać „ekonomiczne ludobójstwo”.

French powołuje się na uznanie gruntów przez Londyn jako raison d'état dla działania poza jurysdykcją prowincjonalnego regulatora ds. konopi indyjskich.

Sklep ma tabliczkę informującą, że punkt handlowy jest chroniony przez sekcje 25 i 35 kanadyjskiej ustawy konstytucyjnej.

Wujek Frencha, doradca, wódz klanu i działacz na rzecz praw ludności tubylczej, Del Riley, powiedział CBC: „Nasze prawa pochodzą od naszego narodu i prowincji Ontario nie jest narodem”.

To nie pierwszy raz, kiedy Francuzi zmierzą się z Koroną. w 2018 r. policja dokonał nalotu na jeden z jego sklepów. Oskarżyli go na mocy ustawy o konopiach indyjskich o posiadanie marihuany w celu sprzedaży, co pozostaje nielegalne, chyba że zostanie to usankcjonowane przez władze.

French i jego prawnicy złożyli skargę konstytucyjną. Prawnicy Frencha argumentowali, że napadając na lokalny sklep z konopiami indyjskimi, The policja zaprzeczył „aborygeńskiemu podejściu do tradycyjnego leczenia i medycyny roślinnej”. Który jest rdzennym prawem kulturowym na mocy S. 35 Karty Praw i Wolności.

„My, jako rdzenni narody, mamy tradycyjne prawo do sprzedaży naszych leków na naszych terytoriach” – powiedział French w rozmowie z CBC.

I chociaż sprzedaż marihuany w rezerwatach Pierwszych Narodów to jedno, otwieranie sklepów w centrach miast to drugie.

Rdzenne prawo do konopi indyjskich 

Konopie indyjskie
(Colin Butler/CBC)

Policja nie mają żadnego interesu w napadach na sklepy z konopiami w First Nation. Niezależnie od tego, czy znajduje się w rzeczywistych rezerwatach, czy w centrum Londynu, Ontario.

Rdzenni mieszkańcy mają prawo do marihuany.

Od historyczny punkt widzenia, Pierwsi narody byli tu pierwsi. Według europejskiego wyjaśnienie praw własności, Pierwsze Narody są prawowitymi właścicielami ziemi i zasobów, ponieważ są pierwotnymi użytkownikami. 

Z politycznego punktu widzenia państwo jest terytorialnym monopolistą na podejmowanie ostatecznych decyzji. 

Monopolista ostatecznej woli decyzyjnej powodować i prowokować konflikt społeczny, aby „rozstrzygnąć” spór na swoją korzyść.

Państwo twierdzi, że rdzenne narody nie mogą rządzić się same, więc kradną ich zasoby. Kiedy dochodzi do nieuchronnego konfliktu, państwo wykorzystuje swój system sądowniczy, aby dalej izolować społeczności Pierwszego Narodu, jednocześnie kontynuując ich grabież.

To takie proste.

Z biologicznego punktu widzenia prawa własności są nieuniknionym faktem natury.

Wszystkie żywe istoty muszą zajmować przestrzeń i konsumować zasoby. Biorąc pod uwagę naturę ewolucji człowieka, nasza zdolność do adaptacji i przekształcania zasobów jest wybitnie odmienna od innych gatunków. Jednak to nie neguje tych roszczeń terytorialnych. Możemy przenieść roszczenia terytorialne na inną istotę ludzką poprzez dobrowolną wymianę.

Nasza zdolność do pokojowej współpracy tworzy rynek, na którym można produkować wszystko, od klimatyzacji po zamki błyskawiczne.

Fakt, że wszystkie dobra ostatecznie pochodzą z zasobów danych przez naturę, tylko podkreśla ten fakt. Ten wyjątkowy „rynek nieruchomości” może nas wyróżnić spośród innych gatunków. Nie zmienia to jednak fundamentalnego aspektu własności jako mechanizmu biologicznego.

Organizacja – taka jak państwo – która zakłóca ten proces, narzucając obowiązkową konfiskatę mienia, jest obrazą dla roszczeń terytorialnych, które są ewolucyjnymi budulcami ludzkiej cywilizacji.

Secesja to droga do sukcesu 

Konopie indyjskie

Kanada zanegowała prawa własności, co spowodowało różnego rodzaju szkody w środowisku. Fakt, że Pierwsze Narody mają prawa starsze niż ten rząd, dowodzi, że secesja jest uzasadnioną odpowiedzią na te problemy.

Secesja oznaczałaby te zasoby nie należą do rządu kanadyjskiego. Zasoby te są prywatną własnością władców Pierwszego Narodu, którzy nigdy dobrowolnie nie zrzekli się tych praw.

Jakakolwiek debata na temat podziału zysków z zasobów, które słusznie posiadasz, jest absurdalna.

Jeśli Pierwsze Narody są naprawdę suwerenne, deklaracja secesji jest jedyną racjonalną drogą. Wszystkie jednostki – rdzenni mieszkańcy lub nie – nie mogą dalej zgadzać się na ten drapieżny system korporacyjny.

„Kanada” to byt konceptualny, dosłownie dowolne linie na mapie. „Kanada” to fikcja społeczna z historii nierozerwalnie związanej z finansistami kolei, brytyjskimi bankierami i żądnymi władzy politykami. Tożsamość narodowa jest religią obywatelską.

Nie możesz przyznać, że ktoś inny jest właścicielem twojej ziemi, ale możesz żyć i czerpać z niej korzyści bez ich zgody. Tak jak nie można być suwerenem, a jednocześnie identyfikować się z narodem, dla którego Korona Brytyjska jest jedynym suwerenem.

Własność prywatna nie jest koncepcją europejską. 

Prywatni sprzedawcy marihuany walczą o nielicencjonowane sklepy

Własność prywatna nie jest koncepcją europejską narzuconą rdzennym narodom. To biologiczna konieczność. Zastanów się, jak funkcjonował tubylczy system rybołówstwa przed europejską kolonizacją.

Prowincje nadmorskie i wybrzeże BC cierpią z powodu tragedii wspólnego pastwiska od czasu przybycia Europejczyków.

Ale wcześniej istniał solidny system własności prywatnej. Przewidywalność przepływów łososi generowała własność ziemską w określonych miejscach, podobnie jak jazy i pułapki należały do ​​​​poszczególnych osób lub rodzin.

Mogli przenieść te prawa w drodze wymiany lub darowizny. Aborygeni z Zachodniego Wybrzeża posiadali strumienie i banki. To z kolei poprawiło tarliska i zapoczątkowało pomysł przenoszenia jaj z jednego miejsca na drugie, utrzymując w ten sposób populacje ryb.

Nawet wśród pasterzy bawołów istniała własność. Chociaż równiny i bawoły były zbyt rozległe i obfite, aby można je było uznać za rzadkie, bogactwo, które powstało z padliny bizona, wprowadziło rzadkie dobra, a tym samym zostało oszczędzone i przydzielone do własności prywatnej.

Prawa własności Aborygenów nigdy nie są statyczne. Ewoluują w miarę potrzeb i stają się bardziej rozbudowane, gdy ziemia i zasoby stają się rzadsze w stosunku do populacji. Idea pozbawionych własności aborygenów żyjących w „prymitywnym komunizmie” powstała jako europejskie usprawiedliwienie dla kradzieży już posiadanej ziemi.

Po ponad 150 latach centralnego planowania na mocy Indian Act, być może nadszedł czas, aby pozwolić rdzennej ludności na posiadanie tego, co prawnie do niej należy. 

I załóżmy, że chcesz nadal potwierdzać skradzioną ziemię na początku spotkań, wydarzeń lub innych zgromadzeń. W takim przypadku nadszedł czas, aby zacząć myśleć o konsekwencjach.

To próba, by Korona miała ciastko i zjadła ciastko. Albo daj Ląd z powrotem lub argumentować, że europejska kolonizacja usprawiedliwia kradzioną ziemię.

Tak czy inaczej, zostaw rodzime sklepy z konopiami indyjskimi w spokoju.

Znak czasu:

Więcej z Sieć CannabisLife